40 lat temu ta tragedia wstrząsnęła Polską. W niedzielę, 22 stycznia 1978 roku doszło do katastrofy drogowej w Osiecznicy.
Niedziela 28 stycznia 2018 3 komentarze
Pamiętacie? 40 lat temu w ostatnim dniu ferii zimowych, w niedzielę, 22 stycznia 1978 roku doszło do katastrofy drogowej w Osiecznicy.
Około godziny 20:00 autobus Jelcz 043 z PKS Zielona Góra, wiozący głównie młodzież, jadący ówczesną drogą państwową nr 40 Słubice - Zielona Góra, tuż po minięciu rogatek Osiecznicy, uległ rozerwaniu znacznej części nadwozia elementem mostu pontonowego przewożonego na ciężarówce marki Kraz, należącej do jednostki Północnej Grupy Wojsk Armii Radzieckiej, stacjonującej w Szprotawie. Ciężarówkę prowadził 21-letni szeregowy Samwieł Arutjanin. Wbrew rozpowszechnianym plotkom, załoga wojskowej ciężarówki nie była pod wpływem alkoholu. Zderzenie nastąpiło z powodu przekroczenia osi jezdni przez ponadwymiarowy ładunek przewożony ciężarówką. Przyczyną tej sytuacji była omyłkowa ocena wzrokowa znajdującego się na poboczu słupa pocztowego, który kierowca chciał ominąć, uznając go za pieszego.
Na miejscu katastrofy śmierć poniosło 14 osób, 15 ofiara zmarła kilka dni później w szpitalu. Rannych zostało 14 osób, z których wiele straciło ręce lub nogi, według innych źródeł ofiar było 17.
Liczba i stan szczątków osób zabitych oraz osób rannych spowodowała w pierwszych godzinach akcji ratunkowej pomyłkę, na skutek której doliczono się 24 ofiar śmiertelnych. Pod koniec akcji ratunkowej, o godz. 3:30 w nocy, liczbę tę skorygowano do 17. Dopiero w południe następnego dnia po katastrofie prosektorium w Zielonej Górze, do którego przewieziono ludzkie szczątki zebrane z miejsca tragedii, potwierdziło ostateczną liczbę zabitych.
Na liczbę ofiar miał wpływ fakt, że autobus nie zatrzymał się na ostatnim przystanku w Osiecznicy i nie zabrał z niego kilkunastu uczniów szkół średnich. Kierowca autobusu przeżył ciężko okaleczony (stracił lewą rękę).
Ówczesne władze PRL, obawiające się o polityczną atmosferę podczas pogrzebów ofiar katastrofy (na co miało wpływ to, kto był sprawcą tragedii), postawiły w stan pogotowia wszystkie jednostki ZOMO w województwie zielonogórskim i ich część z Poznania oraz oddelegowały do ochrony tych uroczystości 125 funkcjonariuszy SB i 60 milicjantów.
14 czerwca Prokuratura Wojewódzka w Zielonej Górze umorzyła śledztwo wobec kierowcy jelcza. Zgodnie z polsko-radziecką umową, materiały ze śledztwa przekazano stronie radzieckiej, która postawiła w stan oskarżenia S. Arutjanina. W materiałach kontrolnych Wojewódzkiej Komendy Policji w Zielonej Górze można znaleźć odpis wyroku Sądu Wojskowego (radzieckiego) w Legnicy. 17 lipca 1978 roku zapadł wyrok: "Arutjanin Samwieł Albertowicz powołany do służby wojskowej w maju 1976 roku w związku z popełnieniem przestępstwa (art. 252 kod. kar. RFSRR) został skazany na karę 8 lat ciężkich robót i pozbawiony prawa prowadzenia pojazdów na lat 5".
Katastrofa pod Osiecznicą doprowadziła do podpisania w 1978 roku porozumienia między władzami Polski a ZSRR, aby wszelkie pojazdy wojskowe Armii Radzieckiej poruszały się na terenie Polski wyłącznie w konwojach poprzedzanych samochodami-pilotami.
foto/oprac.wł. Paweł Widczak
A co Ty o tym myślisz?